Zawsze chciałam napisać tekst tego typu. Może lepiej by pasował, na 25, albo 30 urodziny, ale pierwsze były już dawno, a do następnych wierzę, że jeszcze bardzo daleko. Ten tekst, jest trochę jak wpis do „złotych myśli” z podstawówki. Nawet nie wiem czy znam tyle faktów o mnie…
Ale trudno, już zaczęłam to jedziemy z tym.
- Uwielbiam piosenki z musicali, ale… nie lubię musicali. Nic tak nie męczy w filmach, jak przerywanie ich piosenkami wyśpiewywanymi przez bohaterów. I jednocześnie nie ma piękniejszych piosenek niż musicalowe. Myślę, że urzekają mnie tak bardzo, bo opowiadają historie, które bohaterowie od razu wizualizują. Te piosenki coś przekazują. Jednocześnie aktorzy mają doskonałą dykcję, więc wiadomo o czym śpiewają.
- Od tego sezonu bardzo wkręciłam się w wyścigi Formuły 1. Jak tylko nie mam studiów to oglądam wszystkie treningi, kwalifikacje, wywiady, studio, paradę kierowców i wyścigi, wiadomo. Obserwuję też kierowców i zespoły na ig, czytam wpisy na twitterze, oglądam filmiki na yt, wywiady i dokumenty. #teamCharles
- Przez ponad 25 lat nie widziałam jakim jestem znakiem zodiaku. Wszystko przez to, że w niektórych źródłach 23 sierpnia należy jeszcze do Lwa, a w innych już do Panny. Przeżyłam, więc pierwsze ćwierćwiecze w przekonaniu, że nie posiadam znaku zodiaku. Uświadomiła mnie dopiero interesującą się tym koleżanka, że w moim roku urodzenia był to Lew. Niewiele zmieniło to w moim życiu.
- Moje ulubione jedzenie życia to barszcz czerwony z uszkami mojej mamy. Jest doskonały w każdym calu.
- Moje ulubione słodycze to Skittlesy. Bezsprzecznie. Prawie zawsze mam je w szafce i podjadam niemal codziennie kilka cukierków. Na drugim miejscu kwaśne żelki, ale najgorszym połączeniem są kwaśne skittlesy.
- Nie lubię ciast. Smakują mi tak dwa gryzy, a potem już mnie mdli.
- Co innego słone przekąski. Tutaj nie ma ograniczeń na paluszki, czipsy i… popcorn. Jak pokazywałam Wam na moim instagramie na urodziny w tym roku kupiłam sobie maszynkę do popcornu. Taka prawdziwą, że prawie mogłabym mieć własne stoisko na festynie.
- Wbrew czterem powyższym punktom, muszę przyznać, że nie lubię jeść. Niektóre słodycze i słone przekąski są jasnymi światełkami jedzeniowymi, ale generalnie gotowanie i zastanawianie się co zjeść jest dla mnie tak męczące, że gdyby ktoś mi dał możliwość już nigdy nie musieć jeść, nawet kosztem skittlesów i popcornu to niewiele bym się zastanawiała.
- Zdecydowanie wybieram herbatę ponad kawę. Kawę piję baaardzo rzadko, natomiast herbatę uwielbiam. Zielona, biała, czarna, czerwona. Każda. No może poza taką z hibiskusem. I nie zioła. Na myśl o czystej melisie, rumianku, czystku i innych aż mam gęsią skórkę.
- Uwielbiam zapachy. Uspokajają mnie, relaksują i dają mi poczucie bezpieczeństwa. Mam balsam, który wącham żeby zredukować stres i inny, którego zapach mnie koi do snu. Mam też olejek, który wcieram gdy mam migrenę. Nie wiem czy klasyczna aromaterapia jest dla mnie, ale to co mam działa znakomicie.
- Relaksuje mnie dźwięk deszczu. W momencie ciężkiego życiowego stresu wykupiłam Spotify premium tylko po to, żeby całą noc puszczać dźwięk deszczu. Z reklamami było tak 2/10.
- Boję się fajerwerków. Zawsze sobie wyobrażam, że zaraz któryś spadnie na jakiś dach i wywoła pożar. Pokazy pirotechniczne podczas Krakowskiej Parady Smoków są piękne, ale ludzie samowolnie strzelający na sylwestra to coroczny koszmar.
- Noszę w torebce pół apteki. Jeśli kiedyś w moim towarzystwie będziecie potrzebować: magnezu, wapnia, elektrolitów, węgla, nospy, ibupromu podwójnego, lub pojedynczego, apapu, gripexu albo ketonalu - zgłoście się do mnie. Prawdopodobnie mam to przy sobie. I to nie chodzi nawet o to, że jestem lekomanką. Ja po prostu nie chcę żeby mnie coś zaskoczyło.
- Uwielbiam świeczki. Myślę, że ma to spory związek z moją miłością do zapachów.
- Jestem sową. Nie cierpię wcześnie wstawać, ale bardzo lubię siedzieć długo do późna. Wtedy najlepiej mi się myśli. Kiedy szyłam - szyłam po nocach. Książki w nastoletnim wieku czytałam nocami i moje 400 słów dziennie też zwykle piszę po 22.
- Nie mogę farbować włosów na ciemno. Próbowałam dwa razy i dwa razy skończyło się to ostrą reakcją alergiczną. Raczej nie będę próbować trzeci. A przynajmniej nie do pierwszych siwych włosów.
- Nigdy nie wyprawiałam urodzin. Przypadają pod koniec lata, więc nigdy nie zapraszałam koleżanek ze szkoły. Nie miałam też imprezy z okazji 18. Jakoś tak nigdy się nie złożyło.
- Nie mam przekłutych uszu. Kiedy byłam nastolatką moja mama powiedziała, że mogę to zrobić dopiero jak będę miała 18 lat. I kiedy wreszcie je skończyłam, uznałam, że niespecjalnie jest mi to potrzebne.
- Nie mam żadnych tatuaży. Trochę się boję ze względu na różne alergie, a trochę nie czuję żebym tego w tym momencie potrzebowała.
- Kocham śluby i wszystko co z nimi związane. Nigdy mnie ten temat nie nudzi. Suknie ślubne, kwiaty, sale, ciasta, dramy, winietki. Uwielbiam wszystko.
- Chciałabym mieć pieska. Mam już wybraną rasę, kolor i imię, ale nadal nie czuję się na tyle odpowiedzialna.
- Bardzo lubię kwiatki doniczkowe. Znam się trochę na tych, które mam, ale żadna ze mnie ekspertka. Nie przepadam natomiast za roślinami kwitnącymi. Kiedy kwitnie mi skrzydłokwiat - obcinam kwiaty. Wyjątek stanowią róże. Róże są wspaniałe.
- Nie cierpię mojego imienia. Brzmi jak imię starej ciotki. Rodzice mieli mi dać na imię Julia, ale zmienili zdanie, bo bali się, że dzieci bedą na mnie mówić „Jula”. Mówiły „Dora”, subiektywnie uważam, że to drugie jest jakieś 10 tysięcy razy gorsze.
- Jako dziewczynka chciałam być aktorką. Niestety rodzice skutecznie mnie do tego zniechęcali strasząc, że aktorki w szkole teatralnej muszą się rozbierać i bez tego nie da się skończyć tej szkoły.
- Kiedyś moim ulubionym kolorem był bordowy. Dzisiaj, gdybym była kolorem - byłabym pastelowym różowym.
- Uwielbiam być zorganizowana. Excel, kalendarze i notatki to najlepsze wynalazki ludzkości. Nie potrafię działać w chaosie. Wszystko musi mieć swój plan i porządek, bo inaczej nie umiem się odnaleźć. Dzisiaj już to opanowałam, ale kilka lat temu wpadałam w złość, kiedy musiałam zmienić moje plany, nawet tak przyziemne jak to kiedy pojadę na duże zakupy. Dzisiaj staram się planować mniej, ale kiedy planuję, czuję się bezpiecznie.
- Od zawsze mam to samo marzenie kiedy zdmuchuję świeczki, albo widzę „spadającą gwiazdę”. I to nie tak, że ono się nie spełniło. Spełniło. I niech się spełnia dalej.
2 comments
Super fakty, uwielbiam tego typu posty. Muszę przyznać, że w wielu przypadkach się różnimy np. ja uwielbiam kawe i wybieram ją zamiast herbaty (chociaż ją też lubię!). Natomiast tak samo jak Ty uwielbiam dźwięk deszczu, też czasami puszczam sobie na spotify, ale najlepiej jak naprawdę pada i można się wsłuchać w dźwięk za oknem ;)
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że podobnie uspokajająco do dźwięków deszczu działają też... chorały gregoriańskie :D
Usuń