Jakieś dziesięć lat temu trafiłam na tekst w internecie: „Nigdy nie będziesz już tak młody jak w momencie, w którym zacząłeś czytać to zdanie”. Muszę przyznać, że ono mocno oddziaływuje na świadomość. Z jakiegoś powodu we mnie uderzyło mocniej niż to słynne powiedzenie, że „z każdą minutą jesteśmy coraz bliżej śmierci”. Pewnie dlatego, że pierwsze zdanie mówi o realnej stracie, która dokonuje się nieustannie, natomiast drugie zwiastuje tylko bliżej nieokreślone wydarzenie, które w świadomości i tak jest pewne. Czy nam się to podoba czy nie. No to ja dzisiaj o tej stracie.
Słuchałam niedawno podcastu, a raczej debaty na moje ulubione ostatnio tematy filozoficzne, religijne i moralne. Generalnie wchodzą tam treści tak grube, że nie przytoczę ich, bo sama za bardzo nie wiem o co chodzi. Ale mowa była o poznaniu zmysłowym i tym, czy zmysły są kreatorem rzeczywistości. I rozważaniu czy świat nie jest symulacją. I wówczas jeden z moderatorów tej debaty zaproponował dwustopniowe „testowanie” czy dane rozważania w ogóle mają sens. Pierwszym pytaniem jakie należy sobie zadać jest „Czy ten problem da się rozstrzygnąć?”, a drugie „czy rozstrzygnięcie tego problemu zmienia cokolwiek w moim życiu?”. I tylko tymi problemami, na które w obu wypadkach odpowiedź brzmi „tak” należy się zajmować. Myślę, że dla ludzi praktycznych jest to tak oczywiste jak dwa plus dwa. Dla mojej filozoficznej duszy jest niełatwe. Ale nie mówię, że nie pozbawione sensu. A tym co przekonało mnie o tym dodatkowo było zdanie:
„Pamiętaj, że każda minuta Twojego życia przeznaczona na rozważanie tych spraw już nigdy nie powróci.”*
Mocne, prawda?
Być może dla kogoś kto nie interesuje się tematami filozofii i nie zajmuje swoich myśli rozważaniami transcendentnymi, metafizycznymi i (tu wstaw kolejne trudne słowo z Wikipedii, które musiałam sprawdzić, żeby nie napisać czegoś głupiego), jest to zdanie zupełnie logiczne i nieoddziaływające. Na mnie jednak robi wrażenie, bo przypomina mi, że dotyczy nie tylko rozważań, ale każdej minuty mojego życia, którą poświęcam na cokolwiek. To nie muszą być rozkminy tak złożone, że pod koniec nie wiadomo od czego się zaczęły. To może być scrollowanie TikToka, odmęty YouTube’a, albo wszystkie stories MakeLifeHarder. Cokolwiek. Żadnej minuty już nie odzyskam.
I zdaje mi się, że to powinno działać motywująco. Kiedy myślę sobie o utraconych minutach powinnam zamknąć laptop, porozmawiać z rodziną, wyjść na spacer do lasu. Na mnie działa jednak paraliżująco. Czy winny jest mój patologiczny perfekcjonizm, który chciałby robić wszystko idealnie, a kiedy zdaje sobie sprawę, że się nie da, to boi się nawet spróbować? Tego nie wiem. Ale może niech to będzie jakiegoś rodzaju wpis motywujący. Jaka jest Twoja reakcja? Co Tobie przychodzi na myśl kiedy zdajesz sobie sprawę, że nie odzyskasz czasu, który poświęcasz na to, na co właśnie go poświęcasz? Chociaż jeśli to czytasz to poświęcasz czas żeby czytać to, co ja tu właśnie piszę, więc proszę nie idź w tym momencie, albo wróć jeszcze kiedyś mnie poczytać, ok?
*Karol Fjałkowski - #24 Katolickie sprzeczności - przykłady! | Stacja Ateizm + Karol Fjałkowski, https://www.youtube.com/watch?v=yJW-F6iLLU0
0 comments