Czy dobrze jest się nie kłócić?


Ostatnio ktoś mnie zapytał „Czy jak się nie kłócimy to dobrze, czy niedobrze?”. I chociaż większość swojej działalności w internecie opieram na tym, że ludzie się kłócą i przekonuję, że jest to całkowicie normalne - daleka jestem od tego, żeby powiedzieć bez wahania - niedobrze jest się nie kłócić. Ponieważ jak we wszystkim - to zależy. 

Dlatego jeśli jesteś w związku, w którym odczuwasz, że się nie kłócisz, ale jednocześnie zastanawiasz się, czy tak powinno być - to ten tekst jest dla Ciebie, bo rozłożymy na czynniki pierwsze brak kłótni w związku. 

Myślę, że nie można omawiać tego tematu bez zastanowienia się jak w ogóle definiuje się kłócenie się. Jeśli dla kogoś jest to awantura, w której rzucamy talerzami, krzyczymy na siebie, obrażamy i nie słuchamy co mówi druga osoba, to jasne - zdecydowanie kłótnia jest czymś negatywnym i powinno się dążyć, by ich nie mieć. 

Ja jednak kłótnią nazywam komunikację konfliktową. To znaczy, że pomiędzy dwoma osobami występuje konflikt (coś ich łączy, ale też coś ich dzieli) i moment, w którym zaczynają te sprzeczności wyrażać i komunikować się w nacechowanej emocjonalnie sytuacji konfliktowej - to jest dla mnie kłótnia.

Tak więc, nie kłócicie się, nie macie awantur, czy nie macie konfliktów?

Jeśli ktoś mi mówi, że nie ma konfliktów, to ja od razu mówię, że w to nie wierzę i nie uwierzę nigdy. Nie jest możliwe, żeby dwie osoby były identyczne: zawsze chciały tego samego, miały takie same potrzeby, w tym samym momencie je spełniały, doskonale rozumiały co druga osoba miała na myśli i w ogóle. Nawet płatki śniegu nie są identyczne. A ludzie już sami w sobie przeżywają konflikty wewnętrzne. I to stale. Jeśli więc jedna osoba doświadcza konfliktów w obrębie jednego umysłu i ciała - dwie doświadczą go z pewnością. 

Czy natomiast nie kłócicie się, bo nie wyrażacie tych sprzeczności? Jeśli to jest prawidłowa odpowiedź, to moja też będzie jednoznaczna. To źle. Jedna lub dwie osoby mogą mieć styl rozwiązywania konfliktów zwany unikaniem albo dostosowywaniem się (to dwa różne style). W pierwszym przypadku obie przegrywają. Konflikty nie wyrażone nie przestają być konfliktami. Nawarstwiane, niespełnione pragnienia, oczekiwania czy potrzeby w końcu wyjdą. Może za 5, 10 albo nawet 50 lat. Ale będą żywe pod powierzchnią, zatruwając od wewnątrz osobę ignorująca je. Z kolei dostosowywanie się jest podobnie ryzykowne, bo wówczas wygrywa po prostu silniejszy. Troska o interes drugiej osoby jest ważna, stawianie drugiej osoby wyżej niż siebie jest bardzo szlachetne i generalnie uważam, że jest czymś do czego powinniśmy dążyć. Mało jest jednak Matek Teres i w praktyce bardziej prawdopodobne jest, że w ten sposób wyhodujemy sobie resentyment niż wyniosą nas na ołtarze.  

O awanturach wspomniałam już wyżej. W zdrowym związku nie powinno być krzyków, wyzwisk, rękoczynów, czy innych aktów agresji. Kropka.

O co się nie kłócicie? 

Myślę, że moja definicja kłótni, czyli konflikt+komunikacja+emocje, po części odpowiada na pytanie postawione w tytule, bo z niej samej wynika, że jednak większość osób się kłóci. I można by skończyć podsumowując, że w sumie to wszyscy się kłócimy i dobrze. 

Ale rozumiem, że ktoś może nie być przekonany moją definicją i odczuwać, że jednak on się nie kłóci i tak powinno być. Dlatego przewrotnie zastanówmy się jeszcze o co się nie kłócicie? 

Nie kłócicie się o wartości.

I bardzo dobrze! Jeśli macie identyczne lub bardzo podobne hierarchie wartości, zgadzacie się w kwestiach politycznych, finansowych, religijnych i światopoglądowych to macie ogromną szansę na bardzo udany związek. Konflikty wartości to jedne z tych, których rozwiązać raczej nie sposób. Ciężko znaleźć kompromis w kwestii wartości. Nie będę specjalnie rozwijać tego tematu, bo zamierzam napisać o tym całą magisterkę, więc jeszcze będę miała dosyć. 

Ale jeśli nie kłócicie się o wartości to zastanówcie się czy dlatego, że są zbieżne (i wiecie, że takie są), czy na przykład nie poruszacie tego tematu, bo boicie się, że będzie to deal breaker? Albo, jak wyżej, macie unikowy styl rozwiązywania konfliktów i udajecie, że problemu nie ma. 

Nie kłócicie się o komunikację. 

Szczerze mówiąc, to kolejna rzecz, w którą ciężko mi uwierzyć. Czy zawsze dokładnie wypowiadacie to co chcecie, używacie odpowiednich słów, tonu i mowy ciała, zawsze jesteście w stu procentach zrozumiani, wysłuchani i usłyszani?

Może łatwiej będzie zrozumieć temat jeśli podam przykład idealnie obrazujący konflikt spowodowany komunikacją: 

Para je obiad, nagle mąż mówi: „coś dziwnie smakują te ziemniaki” - jego intencja była taka, że zauważy, że z warzywami jest coś nie tak, są popsute, czy coś w tym stylu. Natomiast żona odczytała jego intencje jako zwrócenie jej uwagi, że źle przygotowała obiad. 

Może i przykład mocno stereotypowy, ale chodzi o to by zrozumieć problem. 

Można w każdej relacji coś źle usłyszeć, nie usłyszeć, inaczej zrozumieć czy zinterpretować. Jeśli nigdy się o to nie pokłóciliście - gratuluję, prawdopodobnie jesteście mistrzami komunikacji. Jeśli się pokłóciliście - po prostu wyjaśnijcie co usłyszeliście, a jak się zorientujecie gdzie powstał problem to prawdopodobnie wszyscy będą się śmiać i dokazywać, a maszynista zacznie bić brawo. Bo kłótnia spowodowana komunikacją może się zdarzyć łatwo, ale i zakończyć równie szybko i bezboleśnie. 

Nie kłócicie się o potrzeby.

I bardzo niedobrze. Nie jest możliwe abyście nigdy w całym swoim wspólnym życiu nie doświadczyli konfliktu potrzeb. Czy to przyziemnych jak to, że jedna osoba chce zjeść cokolwiek, byle szybko, a druga chce zjeść dobrze; czy bardziej zaawansowanych jak konflikt marzeń czy planów samorealizacji, które w którymś momencie stoją w sprzeczności. Potrzeby mamy różne i nawet wewnętrznie mogą one być sprzeczne. 

I ponownie, jeśli takich kłótni nie ma, to znaczy, że wasz styl jest unikowy, albo dostosowujący się. Z początku można tak żyć, ale w dłuższej perspektywie któreś będzie nieszczęśliwe, niespełnione, sfrustrowane. Potrzeby nie są opcjonalne. Jeśli potrzebujesz snu to go potrzebujesz żeby funkcjonować, nie zignorujesz tego siłą woli, miłości i poświecenia. Jeśli potrzebujesz żeby partner inaczej traktował obowiązki domowe czy ciebie to również to uczucie nie zniknie od zaciśnięcia zębów. 

Są oczywiście takie rodzaje wyższych potrzeb, których można sobie odmówić, w imię jakichś innych jeszcze wyższych wartości, które są dla nas ważniejsze. Jednak niewypowiedziane potrzeby nadal są potrzebami. 


Poza tym są oczywiście jeszcze inne powody, dla których para się nie kłóci. Być może jest jeszcze w fazie miesiąca miodowego i widzi wszystko w różowych okularach. Być może w ogóle jest na absolutnym początku związku, w którym nie wie jeszcze o potencjalnych konfliktach. Może się bać kłótni, czy odrzucenia, może żyć w przekonaniu, że kłótnie są złe i omijać je za wszelką cenę. Albo może być po prostu nie dość zaangażowana w związek, by podejmować trudne tematy. 

Tak więc, kiedy ktoś mnie zapyta czy to dobrze czy niedobrze jak para się nie kłóci to odpowiadam: Nie ma tak, że dobrze, albo że nie dobrze. Gdyby ktoś mnie zapytał co jest w związku ważne to powiedziałabym, że… to by dwóm osobom, które w nim są było ze sobą dobrze. 

0 comments